
Ewa Kwaśny
TRAUMA I JEJ NASTĘPSTWA
„Miałam wrażenie, że opuszczam swoje ciało”, „wydawało mi się, że stoję
obok siebie i tylko obserwuję wszystko z boku”, „zamarłam, czas jakby
przestał płynąć” – takie słowa usłyszeć można od osób, które
doświadczyły wydarzeń, które ich rozbiły psychicznie, były emocjonalnie
nie do uniesienia. Istotą traumy jest bowiem to, że niszczy
dotychczasowy sposób myślenia, reagowania, czy działania u człowieka,
który jej doświadcza.
Monika została zgwałcona, gdy miała 17
lat. Napastnikiem był starszy sąsiad. Choć minęło już pięć lat, wciąż
boi się wychodzić sama z domu, a wspomnienia z tamtego dnia napływają
nieoczekiwanie, paraliżując ją. Ma wtedy poczucie, że znów jest
uwięziona w swoim ciele, chce krzyczeć, a z ust nie wydobywa się żaden
dźwięk. Traci czucie w ciele, nie może podnieść ręki. Po chwili
orientuje się, że to wspomnienia atakują, ogarniają ją, biorą nad nią
kontrolę. Teraźniejszość miesza się z przeszłością…
Samo doświadczenie traumy nie zawsze
dezorganizuje życie. Jeśli ofiara była choć trochę przygotowana na
stres, udało jej się uciec, ma spore wewnętrzne zasoby, które pomagają
radzić sobie z trudnymi przeżyciami. Jeśli do tego uzyska wsparcie od
bliskich, wtedy ma duże szanse na to, że trauma nie wpłynie w znaczący
sposób na jej późniejsze życie. W badaniach amerykańskich z 1995 roku
stwierdzono, że 60 procent mężczyzn i 50 procent kobiet doświadcza w
swoim życiu przynajmniej jednego traumatycznego wydarzenia – gwałtu,
katastrofy żywiołowej, wojny, wypadku, nagłej śmierci kogoś bliskiego.
Jednak szacuje się, że tylko u około 20 procent z nich rozwinie się
później zespół stresu pourazowego, czyli PTSD.
GDY UMYSŁ NIE OGARNIA…
Wojciech wrócił z misji wojskowej w
Afganistanie, gdzie widział śmierć swojego kolegi, którego samochód
wybuchł na minie. Choć minęło już sześć lat od tego zdarzenia, do tej
pory boi się otwartych przestrzeni przypominających mu te pustynne, na
których doszło do tragedii. W domu od tego czasu nie pozwala swoim
bliskim jeździć samochodem. Wpada w panikę i rzuca się do drzwi gdy
słyszy, że syn chce sam gdzieś pojechać. Jego żona zgłosiła się po
poradę do psychologa, bo czuje się bezradna wobec gwałtownych zachowań
męża. Rozumie skąd się biorą, jednak zaczyna być na niego coraz bardziej
zła o to, że mąż ogranicza jej wolność, kontroluje…
Według klasyfikacji amerykańskiej DSM
IV, PTSD może rozwinąć się u osoby w reakcji na trzy rodzaje zdarzeń:
wypadki, które zagrażają życiu i integralności cielesnej lub są przez
daną osobę postrzegane jako takie; bycie świadkiem przemocy w stosunku
do innych osób; usłyszenie o przemocy w stosunku do bliskich;
nieoczekiwana lub gwałtowna śmierć kogoś bliskiego. Do zdarzeń, które
mogą się kwalifikować jako traumatyczne należą między innymi: walka,
napaść seksualna lub fizyczna, bycie przetrzymywanym w charakterze
zakładnika lub uwięzienie, akt terroryzmu, torturowanie, klęski
żywiołowe i katastrofy spowodowane przez człowieka, wypadki i informacja
o zagrażającej życiu chorobie. Oprócz tego PTSD może rozwinąć się u
dzieci, które doświadczyły molestowania seksualnego.
Z traumą często wiążą się tzw.
dysocjacje. To jeden z mechanizmów obronnych, który pomaga przetrwać w
momentach, gdy dzieje się coś zbyt trudnego, zbyt obciążającego dla
danej osoby. Pewnie wszyscy kojarzą chwile, gdy nagle okazuje się, że
wykasowali z pamięci coś bardzo ważnego, kierowcy znają doświadczenie
tzw. hipnozy autostrady, kiedy umysł jakby zawiesza się i przestają do
niego docierać bodźce z zewnątrz – to tak zwane stany dysocjacyjne.
Podstawową funkcją dysocjacji jest obrona przed wszechogarniającą traumą
– pozwala na ucieczkę od przerażającej rzeczywistości, usuwa z pamięci
doświadczenia, które rozbijają możliwość normalnego myślenia. A więc
umożliwia ofierze odsunięcie się od traumatycznego wydarzenia w trakcie
jego trwania i usuwa je z pamięci. To taka próba ucieczki umysłu, gdy
inne sposoby wydobycia się z bolesnego doświadczenia zawodzą. Stany
dysocjacyjne są znane nie tylko ludziom, ale także są powszechne w
świecie zwierząt. Znane jest zjawisko udawanej śmierci w obliczu dużego
zagrożenia. Innym, podobnym stanem jest tzw. analgezja, kiedy zwierzę,
ale także człowiek traci czucie w ciele i umyśle w momencie, gdy na
przykład atakuje go inne zwierzę. To stan odrętwienia, który w chwili
ataku powoduje, że ból i groza śmierci słabną. Wiele jest relacji osób,
które zostały pogryzione przez psy, czy zaatakowane przez dzikie
zwierzęta – dzięki mechanizmowi dysocjacji nie czują strachu i bólu. Te
pojawiają się dopiero, gdy zagrożenie minie.
GDY BÓL STAJE SIĘ NIE DO ZNIESIENIA
Doświadczenie traumy jest zwykle wtedy
dysocjowane, czyli usuwane z pamięci, gdy wykracza poza możliwości
przyjęcia i rozumienia świata przez ofiarę.
Janek zawsze przeżywał siebie jako
osobę, która wszystko ma pod kontrolą, nic w życiu nie może go
zaskoczyć. Przez kolegów z pracy uważany był zawsze za niezwykle silnego
i opanowanego, radzącego sobie w każdej sytuacji. Rok temu, kiedy
wracał z czteroletnią córką z przedszkola do domu, napadło na niego
trzech młodych mężczyzn i dotkliwie go pobili. Jeden z nich chwycił
później córkę i pobiegł z nią kilkaset metrów, grożąc że ją zabije.
Janek nie mógł biec za nią, by ją ratować, bo jak się później okazało,
mężczyźni złamali mu obie nogi. Nikogo w pobliżu nie było by mu pomóc.
Napastnicy wypuścili córeczkę kawałek dalej, nic się jej nie stało.
Przez wiele miesięcy nie pamiętał nic z tamtego dnia. Poczucie
bezradności, które wtedy czuł, tak bardzo kłóciło się z jego
postrzeganiem siebie jako silnego mężczyzny, że jego umysł odmówił
przyjęcia do świadomości tego co się wtedy działo. Po pewnym czasie
wydarzenia zaczęły wracać w postaci tzw. flashbacków, podczas których
kulił się jakby z bólu – wydawało mu się, że ktoś kopie go po całym
ciele. Dopiero podczas terapii, gdy wspomnienia zaczęły wracać do
świadomości, mógł zacząć opracowywać to co się stało. Zaczął mierzyć się
z tym, że w tamtej chwili nie mógł nic więcej zrobić i że nie jest tak
twardy i niezniszczalny jak mu się wydawało.
Flashbacki, czyli tzw. retrospektywne
przebłyski, obok dysocjacji, są częstym następstwem traumy. Powstają
kiedy zdarzenie nie może być przyjęte przez umysł i świadomość ofiary.
Kiedy coś jest nieprzetrawione, pozostaje gdzieś w utajonej pamięci i
później wraca pod postacią gwałtownych doznań cielesnych, wzrokowych,
czy słuchowych. Wraca całe wydarzenie lub jego fragment. Czasem pojawia
się pod postacią koszmarów sennych. Wszystko to dopada z takim realizmem
i intensywnością, że ofierze wydaje się, że wszystko dzieje się tu i
teraz. Na przykład zaczyna nagle słyszeć krzyki napastnika, albo czuje
ból całego ciała jak wtedy, gdy był torturowany lub widzi ni stąd ni
zowąd pochylającą się nad nim twarz oprawcy. Te powtarzające się
doznania świadczą o niemożności myślenia, ogarnięcia tego co się stało
przez ofiarę.
ODWRÓCENIE RÓL
Innym mechanizmem obronnym, który pomaga
sobie radzić z traumą, jest nieświadoma identyfikacja z agresorem.
Wtedy coś co nie może być opracowane przez umysł, rozgrywane jest
poprzez działanie. Dzięki temu emocje powodujące napięcie rozładowują
się i odczuwana jest chwilowa ulga.
Karol był często bity przez ojca za
najmniejsze przewinienia. Gwałtowne ataki ze strony rodzica były
niemożliwe do przewidzenia. Karol dostawał pasem za przyniesienie złej
oceny, ale także za to, że rzekomo popatrzył krzywo na swoją matkę czy
brał zbyt długi prysznic. Choć w domu był przerażony i zdarzało mu się
pomoczyć, gdy słyszał kroki ojca na korytarzu, to w szkole zachowywał
się zupełnie inaczej. Bił młodszych kolegów, zastraszał ich, bywał
nieprzyjemny, arogancki wobec nauczycieli. Poczucie, że to on rządzi
dawało mu siłę i podbudowywało go psychicznie. Odwracał niejako traumę,
której doświadczał w domu, ale to nie on był ofiarą, tym razem to on
miał kontrolę nad tym co się dzieje, podobnie jak ojciec w domu.
Mechanizm dysocjacji u osób które
przeżyły traumę może działać w bardzo różny sposób. Niektórzy przestają
odczuwać ból, znieczulają się na niego, inni potrafią relacjonować ze
szczegółami to co im się przytrafiło, wydają się jednak przy tym odcięci
od emocji. Sprawia to wrażenie, jakby opowiadali o jakimś filmie, a nie
o tym co im samym się przytrafiło. Część osób odcina się od napływu
stresujących bodźców poprzez zapadnięcie w sen. Kiedy inni w chwilach
zagrożenia, na przykład podczas powodzi próbują ratować dobytek, Joanna
idzie wtedy do łóżka i zasypia. Dla jej rodziny jest to zachowanie
irracjonalne jednak jej umysł w taki sposób radzi sobie od dziecka z
nadmiarem przytłaczających ją bodźców. Zawsze zasypiała kiedy ojciec po
pijanemu urządzał w domu awantury i rozwalał kolejne meble…
KILKA OSÓB W JEDNEJ
Niezwykle barwną i inspirującą wielu
twórców formą dysocjacji jest tak zwana osobowość wieloraka, czyli
dysocjacyjne zaburzenia osobowości. W psychiatrii bardzo rzadko spotyka
się taki rodzaj zaburzenia, są nawet tendencje, by usunąć ją ze
współczesnych klasyfikacji. Niemniej jednak historia zna osoby,
zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, u których taką osobowość
stwierdzono. U pacjentów, którym diagnozuje się osobowość wieloraką,
obserwować można wiele różnych spójnych osobowości, do tego dochodzi
jeszcze niepamięć, niewiedza dotycząca istnienia tych pozostałych.
Przejście od jednej tożsamości do drugiej może następować w okresie od
kilku minut do kilku lat. Zwykle mowa jest o osobowościach bardzo od
siebie różnych – prezentujących zupełnie odmienne potrzeby i zachowania.
Mówi się, że każda z nich dysponuje różnymi umiejętnościami,
zachowaniem, czy też wiedzą. Jedna może wykazywać umiejętności
plastyczne i mieć zainteresowania humanistyczne, a druga odrzuca sztukę i
interesują ją nauki ścisłe. Wydaje się jednak, że tak naprawdę nie
chodzi o odmienne osobowości pozostające w jednym ciele. W trakcie
dobrze prowadzonej psychoterapii bariera niepamięci słabnie i coraz
wyraźniej widać, że odmienne tożsamości to tak naprawdę fragmenty,
części jednej osoby, która z różnych powodów nie może ich w sobie
zintegrować. Pacjenci, którym zdiagnozowano taką osobowość, najczęściej
byli ofiarami przemocy seksualnej w dzieciństwie lub byli świadkami
drastycznych zdarzeń, na przykład gwałtownej, tragicznej śmierci kogoś
bliskiego.
Flashbacki i dysocjacje to nie jedyne
objawy PTSD. U osób, które doświadczyły traumy, obserwuje się
przewlekłe, nadmierne pobudzenie autonomicznego układu nerwowego, takie
jak przyspieszone bicie serca, uderzenia zimnego potu, przyspieszenie
oddechu, kołatanie serca. Dochodzi do tego w sytuacjach, które dla
innych wydają się neutralne. Monika zawsze odczuwa paraliż gdy słyszy
pukanie do drzwi. Jako młoda dziewczyna przeżyła włamanie do mieszkania,
ledwie wtedy uszła z życiem. Od tej pory nawet kroki na korytarzu
powodują u niej wzmożone bicie serca i strach. Choć minęło już wiele
lat, do tej pory ma problemy ze snem i kłopoty z koncentracją. Nie umie
się zrelaksować, wciąż i wciąż czuje napięcie, jakby jej organizm cały
czas nastawiony był na ucieczkę.
ŻYCIE W ROZSYPCE
U osób z PTSD przeszłość miesza się z
teraźniejszością. Traumatyczne wspomnienie, choćby było usunięte ze
świadomości i tak atakuje pod postacią flashbacków, czy cielesnych,
nieprzyjemnych doznań. Osoby nim dotknięte nie mogą powrócić do
równowagi, osiągnąć taki stan umysłu jaki mieli wcześniej. Dotychczasowe
przekonania, system wartości często pada i życie przewraca się do góry
nogami. Wracają lęki z dzieciństwa, upada wiara w przewidywalność świata
i podstawową dobroć człowieka. Nie da się już powrócić do dawnej
równowagi. Życie traci sens. W myśleniu, zachowaniach brakuje
elastyczności, powtarzają się schematy, które utrudniają życie. Osoby
zaczynają unikać sytuacji, które w jakikolwiek sposób przypominają o
traumatycznym wydarzeniu, a to często dezorganizuje ich życie a także
ich bliskich.
Terapia takich pacjentów to duży wysiłek
ze strony osób jej się poddających. Trzeba zmierzyć się z wieloma
lękami, ale także z uczuciami, które traumatyczne wydarzenia wzbudzały.
Poczucie winy, nienawiść, strach związane z nimi to uczucia, których nie
wszyscy są w stanie przyjąć. Jednak ich blokowanie może doprowadzić do
chronicznego lęku i objawów fobii. Gniew u ofiar przemocy często
zamienia się w uczucia żalu, krzywdy, a to w konsekwencji prowadzi do
bierności i poczucia braku wpływu na to co się dzieje w ich życiu.
Dobrze prowadzona terapia może
przywrócić wiarę w to, że pomimo traumatycznych wydarzeń można odnaleźć
utracony sens życia. Kiedy to co się zdarzyło, zostaje przyjęte przez
terapeutę, dla pacjenta oznacza to, że on sam także może zmierzyć się z
przerażającym doświadczeniem, nie musi wyrzucać go ze świadomości.
Kiedy można rozmawiać i myśleć o tym co się stało, wtedy flashbacki,
koszmary nocne przestają dokuczać. Trauma, która u wielu ofiar stała się
wydarzeniem numer jeden, wokół którego zaczęło się koncentrować życie
doświadczającej jej osoby, schodzi na dalszy plan. Inne obszary
zaczynają się zapełniać, przyszłość zaczyna nabierać nowych, już
bardziej kolorowych barw…
Ewa Kwaśny jest pedagogiem,
certyfikowanym psychoterapeutą Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego
Towarzystwa Psychiatrycznego. Pracuje w Oddziale Leczenia Zaburzeń
Osobowości i Nerwic oraz w gabinecie prywatnym. Członek nadzwyczajny
Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej. Psychoterapeuta w
Ośrodku Leczenia Zaburzeń Osobowości „Peron 7F”.