
Ewa Kwaśny
OPĘTANI PRZEZ JEDZENIE (GDY JEDZENIE STAJE SIĘ OBSESJĄ)
Anna jest cenioną lekarką, ma dwie specjalizacje – pulmonologia oraz
pediatria. Pracuje w szpitalu i w prywatnym ośrodku. W pracy uchodzi za
perfekcjonistkę – zawsze nienagannie ubrana, z perfekcyjnym makijażem. Z
nikim bliżej nie zaprzyjaźniła się w zespole, nie ma osoby, która
wiedziałaby coś więcej na temat jej prywatnego życia, jednak kolegów to
nie dziwi. Szkolenia, konferencje, konieczność ciągłego dokształcania
się - to w dużym stopniu tłumaczy fakt, że stoi z boku zespołu, nie
angażuje się we wspólne przedsięwzięcia. Wychodząc z pracy, Anna zaczyna
drugie życie. Codziennie odwiedza ten sam supermarket, z którego
wychodzi obładowana jedzeniem. Wieczorem zasiada przed telewizorem i
zaczyna wszystko co wcześniej kupiła pochłaniać. Później przychodzi ten
sam rytuał – wymiotowanie, mycie całej łazienki i jeśli wystarczy
jeszcze czasu, znów objadanie się zakończone na koniec kolejnymi
wymiotami. Pomimo, iż zbliża się do czterdziestki, nie była dotąd w
żadnym związku, zresztą nie wyobraża sobie mieszkania z kimś drugim.
Musiałaby ukrywać swoje nawyki żywieniowe a nie ma na to ochoty.
Eksplodowałaby pewnie ze złości i z napięcia gdyby wieczorem nie mogła
się objeść, tak jak czyni to każdego dnia.
Bulimia jest zaburzeniem występującym
częściej niż anoreksja. Według różnych badań, dotyka od 0,5 do 2 procent
kobiet w wieku 16 do 35 lat. Wśród uczennic i studentek jest jeszcze
częstsza – cierpi na nią nawet do 15 procent uczących się. W 90
procentach dotyka kobiety. Bardzo często na bulimię zapadają dziewczyny,
które wcześniej przez długi czas głodziły się. Przechodzą ze skrajności
w skrajność – najpierw morderczo się głodziły próbując przejąć
całkowitą kontrolę nad swoimi potrzebami, aby później przejść w drugą
skrajność – zachłanność, trudność z ograniczaniem się, powiedzeniem stop
swoim popędom.
Aby rozpoznać bulimię, stosuje się
następujące kryteria – tzw. epizody żarłoczności polegają na zjadaniu w
określonym czasie bardzo dużych ilości jedzenia, na pewno o wiele
większych niż spożywana jest przez inne osoby w podobnym czasie i
okolicznościach. Wskaźnikiem jest także niemożność zatrzymania się, a
więc jedzenie do oporu. Nie działa tu czerwone światło, które innych
zatrzymuje w przyjmowaniu kolejnych porcji jedzenia. Bulimicy zatrzymują
się kiedy ich żołądki zaczynają pękać w szwach, pojawiają się nudności
wynikające z przejedzenia. Takie napady zdarzają się co najmniej dwa
razy w tygodniu i trwają co najmniej trzy miesiące. W dni obżarstwa
kaloryczność jedzenia, które przyjmują, może sięgać nawet 20 tysięcy
kalorii i więcej… Ważną wskazówką przy diagnozie jest także postrzeganie
własnego ciała. Podobnie jak w anoreksji, u bulimików waga także wpływa
bardzo mocno na samopoczucie i od niej uzależniana jest samoocena.
Rozróżnia się dwa typy tej choroby: objadanie zakończone opróżnianiem
zawartości żołądka poprzez wymioty lub przeczyszczanie się lub
objadanie, które nie idzie w parze z wymiotowaniem.
W SIDŁACH NAŁOGU
Magda zaczęła objadać się przed maturą.
Sięganie po jedzenie dawało jej ukojenie kiedy czuła się za bardzo
zestresowana. Niestety miało to również zgubne skutki – odwracało uwagę
od nauki. Kiedy przyjechała do Warszawy na studia, jedzenie stało się
jej przyjacielem. Było zawsze na wyciagnięcie ręki kiedy go
potrzebowała, uspokajało, pozwalało przetrwać pierwsze, najgorsze
miesiące w nowym środowisku. A później objadanie się przeszło w nawyk.
Po roku nie potrafiła sobie wyobrazić tygodnia bez przynajmniej kilku
wieczorów rytualnego objadania się przed telewizorem.
Początek bulimii często wiąże się ze
stresującymi wydarzeniami, kryzysami lub dużymi zmianami, które zachodzą
w życiu młodej osoby. Może to być śmierć lub ciężka choroba kogoś
bliskiego, rozwód rodziców, stresy związane z egzaminami,
nieporozumienia wśród rówieśników i poczucie bycia odrzuconym przez
nich. Nie bez przyczyny tak duży odsetek tych dziewczyn występuje wśród
uczennic i studentek. Wiele z nich czuje duże parcie by osiągnąć sukces
zawodowy, są inteligentne, zdolne. W głębi jednak czai się niskie
poczucie własnej wartości, przekonanie, że nie zasługują na miłość.
Trudno im siebie lubić tak po prostu, uważają, że aby ktoś je
akceptował, aby one mogły być zadowolone z siebie, muszą na to zasłużyć.
Do tego dochodzi niska tolerancja na stres, zwiększone poczucie lęku
ukryte za fasadą dużej pewności siebie. Mogą być odbierane jako
wyższościowe, zadzierające wysoko głowy, jednak wynika to z tego, że
często trzymają się z boku, gdyż obawiają się bardziej zaangażować w
działania grupy.
Brakuje im tolerancji na własne uczucia,
jakby natychmiast musiały się pozbyć każdej emocji wywołującej
jakikolwiek niepokój. Objadanie to szybki sposób na odreagowanie
napięcia i przykrych uczuć. Takie osoby charakteryzuje duża
impulsywność, choć nie zawsze jest ona widoczna na pierwszy rzut oka.
Nie posiadają umiejętności samouspokajania się. Brakuje im w sobie
takiego dobrego, ciepłego, wyrozumiałego rodzica, który potrafi przyjść z
pomocą by ukoić w żalu czy bólu. Wiele z tych osób, obok napadów
obżarstwa, dokonuje też samookaleczeń, kradnie, nadużywa leków,
narkotyków, alkoholu. Aż 50 procent kobiet chorych na bulimię popada w
różnego rodzaju nałogi. Szacuje się, że aż u 1/3 z nich występują cechy
osobowości borderline – a więc skłonność do gwałtownych reakcji,
odreagowywania emocji poprzez różne, często autoagresywne działania.
Czarno – białe widzenie świata, duża uraźliwość, idealizowanie na zmianę
z dewaluowaniem to cechy występujące często u bulimiczek. Wszystkie
porażki odreagowywane są napadem bulimicznym, jakby nie wystarczało w
środku miejsca na to by utrzymać różne uczucia. Kiedy tylko pojawi się w
nich silniejsza emocja, natychmiast muszą się jej pozbyć, ewakuować na
zewnątrz co na niektórych sprawia wrażenie wylewania na zewnątrz
wszystkiego co w środku. Choć są wśród nich osoby, które potrafią
trzymać się w ryzach na czas pobytu w pracy czy w szkole i sprawiają
wrażenie osób poukładanych, wręcz sztywnych w swoich przekonaniach, czy
zasadach, to często wśród bliskich wylewają nagromadzone emocje nie
bacząc czy nie robią tym komuś krzywdy. Babcia Emilki dawno już
zrezygnowała z prób okiełznania wnuczki. Boi się jej. Kiedy ta bowiem
przychodzi do domu po szkole, jest agresywna, przeklina co drugie słowo.
Nie potrafi się zatrzymać nawet przy nieznanych sobie osobach, jest
wulgarna, potrafi podnieść głos z byle powodu.
PROBLEMY SERCOWE
Niektóre z bulimiczek, zwłaszcza te, u
których rozpoznać można cechy osobowości borderline, potrafią bez
skrupułów kłamać by osiągnąć swój cel. Dokonują też wielu innych
lekkomyślnych, czy nawet kryminalnych zachowań. Te, którym objadanie się
nie przynosi oczekiwanej ulgi, nawiązują przygodne kontakty seksualne.
Adrenalinę podnoszą im też kradzieże – dokonują ich kiedy brakuje im
pieniędzy na jedzenie, też kiedy żal im wydawać na nie swoje
oszczędności. Jola tak wyspecjalizowała się w wynoszeniu jedzenia, że
potrafi za jednym razem wynieść ze sklepu kilkanaście jogurtów i kilka
tabliczek czekolady. Wygląda niepozornie – ma 150 cm wzrostu, może
dlatego ochroniarze nie zwracają na nią uwagi. Owszem, została
przyłapana na kradzieży już dwukrotnie, jednak zakończyło się to tylko
grzywną i nie powstrzymało jej to przed kolejnymi przestępstwami.
Częste napady obżarstwa, prowokowanie
wymiotów nie wpływa dobrze na zdrowie. Może się zdarzyć, że nieleczona,
długotrwająca bulimia kończy się problemami w układzie
sercowo-naczyniowym. Wywoływanie wymiotów zaburza gospodarkę wodną i
elektrolitową organizmu, powoduje niedobór wapnia oraz chloru, co w
konsekwencji prowadzi do osłabienia kości, zębów, problemów z układem
pokarmowym. Soki żołądkowe drażnią przełyk, co może prowadzić do jego
owrzodzenia i pękania.
Prowokowanie wymiotów po posiłkach nie
jest tylko syndromem współczesnych czasów, konsumpcyjnej kultury. Już w
starożytnym Rzymie istniały „vomitoria” – pomieszczenia w których można
było pozbyć się pokarmu, który zalegał w żołądku, dzięki czemu można
było oddać się dalszemu ucztowaniu. W kulturze staroegipskiej popularne
było comiesięczne oczyszczanie ciała za pomocą prowokowania wymiotów i
biegunek. W średniowieczu lekarze stosowali te metody jako środek
leczniczy na wiele chorób. Choć minęło wiele lat, nadal można znaleźć
wiele wspólnych cech współczesnych bulimiczek z Rzymianami żyjącymi
kilka tysięcy lat temu – u jednych i u drugich chodzi o folgowanie
przyjemnościom, trudność z postawieniem sobie granic.
KONTROLA versus ZACHŁANNOŚĆ
Objadanie się i wymiotowanie prowadzi do
błędnego koła. Najpierw rodzi się napięcie spowodowane stresem, czy
konfliktem wewnętrznym, później przychodzi dość szybko pragnienie
pozbycia się go poprzez zajęcie się jedzeniem. Na chwilę pojawia się
ulga a potem poczucie winy za to co się zrobiło, który dość szybko
zamienia się w paniczny lęk przed przytyciem. To prowadzi znów do
wzrostu napięcia, z którym można sobie poradzić tylko poprzez
sprowokowanie wymiotów. A to później prowadzi do kolejnych poczuć winy,
czy uczucia wstrętu wobec siebie. We wszystkich składowych takich
zachowań można dostrzec podobne autoagresywne mechanizmy – ciągły atak
na ciało, katowanie go poprzez zarzucanie jedzeniem, czy oczyszczanie
się. Ciało traktowane jest przedmiotowo, widać niezmierną wrogość wobec
niego, taki sado-masochizm. U bulimiczek obserwować można także ogromny
lęk przed bliskością – różne potrzeby, które zwykle kierowane są do
innych osób – na przykład pożądania – zaspokajają same ze sobą. Pożądana
jest tu jednak nie druga osoba, ale jedzenie. Bulimiczki mają też dość
słabe możliwości odraczania frustracji. Pragnienie musi być natychmiast
zaspokojone, poczucie winy zamieniane jest natychmiast na działanie – na
przykład karę pod postacią wymiotowania, czy niszczenia swoich narządów
wewnętrznych. Z jednej strony są bardzo małe możliwości odroczenia
satysfakcji, z drugiej strony dość szybko wkracza surowy krytyk, sędzia,
który karze w okrutny sposób za oddanie się przyjemnościom. Zachłanność
szybko zamienia się w nadmierną kontrolę, by później znów zawładnąć na
nowo daną osobą.
Karmienie nieodłącznie związane jest z
matką. Pierwsze miesiące życia dziecka związane są bardzo intensywnie z
przyjmowaniem pokarmu od matki. Usta i okolice ust są wtedy najbardziej
wrażliwe. W psychologii mówi się, że potrzeby związane z przyjmowaniem
opieki, troski od innych, są mocno powiązane z tym pierwszym okresem
życia i nazywane są potrzebami oralnymi. W atakach objadania się być
może chodzi również o powrót do tych pierwszych wrażeń związanych z
kontaktem cielesnym z matką, kiedy to mleko otrzymywane od niej
uspokajało, dawało ulgę w niepokoju. Dorosła osoba odtwarza to później
sama z jedzeniem. Ponieważ jednak relacja bulimiczek ze swoimi matkami
jest często bardzo skomplikowana, to uspokajanie się za pomocą jedzenia
ma tez inne symboliczne znaczenie. Jest też wyrazem nieświadomej
wrogości do siebie i do swojej matki. Nie szanuje się bowiem wtedy
własnych granic, nie patrzy ile jest się w stanie przyjąć, katuje się za
pomocą prowokowania wymiotów. Przyjemność związana z przyjmowaniem
jedzenia zamienia się w torturę. Brakuje szacunku wobec swojego ciała.
Nie bez znaczenia jest zapewne to, że
objawy bulimii pojawiają się najczęściej w okresie dojrzewania. Często
choroba poprzedzana jest przez długi okres niejedzenia, czyli anoreksji.
W okresie dojrzewania ciało zmienia się w kobiece, trudno jest je
kontrolować, dziewczyna nabiera kobiecych kształtów nawet jeśli sobie
tego nie życzy. Rodzi się wtedy seksualność, z którą niełatwo sobie
poradzić. Badacze twierdzą, że rodziny osób z zaburzeniami jedzenia mają
duży problem z zaakceptowaniem faktu, że ich dzieci dojrzewają.
Szczególnie matki postrzegane są jako szczególnie intruzywne, czyli
nadmiernie kontrolujące swoje córki. Stawiają im nadmierne oczekiwania,
nie licząc się przy tym z ich potrzebami i możliwościami. W rodzinach
bulimiczek często brakuje poczucia bezpieczeństwa, nieszanowane są
granice, co później odbija się na trudności w poszanowaniu przez nich
własnych granic. Niektóre z dziewczyn doświadczyły nadużyć ze strony
ojca lub opiekuna na tle seksualnym. Wtedy to nadużycie rozgrywają
później wciąż i wciąż za pomocą jedzenia – nie szanując siebie,
znieczulając się na ból, czerpiąc satysfakcję z katowania się jedzeniem.
Jednak każda dziewczyna ma za sobą indywidualną historię i trudno
dokonywać jakiś uogólnień, które sprawią, że stworzy się jeden schemat
tłumaczący przyczyny choroby.
Niestety bulimia to też uzależnienie.
Dlatego niezwykle trudno jest się z niej wydobyć. Tylko niewielki
odsetek osób leczących się dochodzi do pełnego zdrowia. Większość, pod
wpływem nasilonego stresu, automatycznie sięga po znane sobie szybkie
możliwości uspokojenia się za pomocą jedzenia. To przecież narzędzie,
które jest dostępne wszędzie. Jednak im szybciej wychwyci się problem i
podejmie psychoterapię, tym większe szanse na zbudowanie lepszego
porozumienia z samym sobą, zwiększenia poczucia własnej wartości i
lepszego kontaktu ze swoimi potrzebami i pragnieniami, które pozwoli
budować dobre, ciepłe relacje z innymi, ale też z samym sobą.
Ewa Kwaśny jest pedagogiem,
certyfikowanym psychoterapeutą Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego
Towarzystwa Psychiatrycznego. Pracuje w Oddziale Leczenia Zaburzeń
Osobowości i Nerwic oraz w gabinecie prywatnym. Członek nadzwyczajny
Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej. Psychoterapeuta w
Ośrodku Leczenia Zaburzeń Osobowości „Peron 7F”.